Zasygnalizowana
kwestia na pewno istniała wiele lat wstecz, jednakże dopiero od
niedawana doczekała się pewnych opracowań.
Ogólnie
do grupy Osób, nazwanej swingersami, należy zaliczyć Te, które
decydują się na pożycie intymne z innymi osobami, mimo że
aktualnie pozostają w jakimś związku (małżeńskim, wolnym), bądź
decydują się wyłącznie na poufałość cielesną z innymi bez
bycia w związku.
W
kontekście tego należy postawić pytanie: czy zasygnalizowana
kwestia może być rozpatrywana w kościelnym procesie małżeńskim
(o stwierdzenie nieważności małżeństwa), a jeśli tak, to z
jakiego tytułu, bądź tytułów. Już w aspekcie wcześniejszych
naszych rozważań, nie powinno być raczej czymś trudnym, aby
odpowiedzieć twierdząco na pierwsze postawione pytanie, co nie
oznacza w ogóle o braku pewnych problemów. Z kolei odnośnie do
drugiego zapytania, to weźmiemy pod uwagę – ogólnie - dwie
prawne przyczyny: niezdolność natury psychicznej oraz
wykluczenie jedności, wierności małżeństwa.
Na
początku jednak przedstawmy wzmiankowane pewne trudności.
Nie
do rzadkości należy sytuacja, iż na swinging decydują się Osoby
już po dłuższym stażu małżeńskim. Trudność polega na tym, iż
zgodnie z jednym z wymogów, jakie Prawodawca stawia przed tytułami,
jest istnienie danej przyczyny jeszcze przed wstąpieniem w związek
małżeński. Oznacza to, iż chociaż, z jednej strony, sam swinging
jest zjawiskiem – kolokwialnie mówiąc – chwytnym, to, z drugiej
strony, wcale nie przesądza on nie tylko o wydaniu pozytywnego
Wyroku, co może nawet nie być wystarczającą przesłanką nawet do
przyjęcia powództwa (!), narażając Stronę na odrzucenie Jej
skargi. Dotyczy to zresztą nie tylko omawianej materii, ale –
naprawdę – wielu jeszcze innych form poszczególnych tytułów.
Druga trudność polega na tym, iż nawet, jeśli zjawisko swingingu
ma miejsce przed ślubem, to również nie musi jednoznacznie
prowadzić do zaferowania Wyroku pozytywnego, bądź co więcej, nie
musi być równoznaczne z przyjęciem sprawy do procesu oraz z
wszczęciem procesu małżeńskiego. To z kolei wynika z pewnych
jakby niepisanych warunków, jakie prawne tytuły winny spełniać.
Zajmijmy
się tylko jednym przypadkiem, tj. zadeklarowaniem się (ważne pod
względem konotacji słowo) bycia swingersem przed zawarciem
małżeństwa. Zjawisko to może doprowadzić do uzależnienia się
od tzw. grupowego seksu; dalej, może w konsekwencji przynieść
zauroczenie inną osobą aniżeli ta, z którą planuje się wstąpić
w związek małżeński (warto dodać, iż mimo wzmianki o
rozpatrywaniu swingingu tylko w aspekcie dwóch tytułów, to nic nie
stoi też na przeszkodzie do analizy jego w świetle jeszcze
kolejnego – symulacji całkowitej). Zostało powiedziane, iż
zjawisko to można rozpatrywać w kierunku symulacji, jako drugiego
tytułu obok niezdolności, przy czym warto mieć w pamięci
też różnicę pomiędzy jednością a wiernością, co z kolei
przywodzi na myśl – już tak uszczegóławiając – trzeci tytuł
w obrębie jednego (symulacja czy jedności czy
wykluczenie wierności).
Powtórzmy
wydaje się najważniejszy wniosek: mimo na tzw. pierwszy rzut oka
możliwości zakwalifikowania sprawy do procesu z uwagi na
problematykę, czasami może mieć miejsce sytuacja zupełnie
odwrotna, co wynika z teorii, pewnych wymogów, jakie winien spełnić
każdy tytuł prawny (tytuł nieważności małżeństwa), aby móc
prowadzić proces w oparciu o niego. To, co dla wielu może wydawać
się sprawą oczywistą, a to ze względu na powszechne zrozumienie
danej kwestii, wcale nie musi podchodzić pod dany prawny tytuł. Co
więcej, to samo zjawisko, w jednej sprawie małżeńskiej, gdy tylko
spełnia ono prawne wymogi, może przynieść orzeczenie nieważności
małżeństwa, natomiast w innej – już niekoniecznie. Stąd też
potrzeba rzetelnego nakreślenia Stronie, którą się reprezentuje
pewnych plusów, a tym bardziej minusów w sprawie. Na pewno wymaga
to wiedzy, ale także szczerości i delikatności w kontakcie.
Na
ten temat m. in. w:
Komentarze
Prześlij komentarz